Idzie Pasterz

 Henryk Szczepański  

 

 Po zakończeniu uroczystej mszy świętej, zamykającej wrocławski Kongres Eucharystyczny ponad ćwierć miliona słuchaczy usłyszało prawykonanie kantaty powitalnej zatytułowanej "Idzie Pasterz". Ojciec Święty wysłuchał jej w skupieniu. Nawiązując do końcowych strof wyśpiewanego tekstu , powiedział: - Bóg zapłać za to dopowiedzenie do celebry eucharystycznej, za kantatę.

Ponad ćwierć miliona słuchaczy oklaskiwało prawykonanie pieśni. Kantatę skomponował Leszek Wisłocki do słów niewidomego poety i pieśniarza Andrzeja Bartyńskiego. Śpiewał ją ponad tysiącosobowy chór wraz z Wielką Orkiestrą Filharmonii Wrocławskiej pod batutą Marka Pijarowskiego. W potężnym zespole wokalistów wystąpiły niemal wszystkie chóry nadodrzańskiej metropolii, wzmocnione przez Poznańskie Słowiki Stefana Stuligrosza.

- Słuchając tej muzyki - mówi Andrzej Bartyński - Ojciec Święty  miał przed oczyma własny portret - w świadomości tysięcy ludzi namalowany słowem i dźwiękiem. Kroczył jako pasterz, ale wraz z nim szły góry i lasy. Mocny góralski krok słychać w każdym takcie. Gdybym był kompozytorem, nie napisałbym muzyki innej niż ta, którą wybrał mój przyjaciel.

Pomysł uhonorowania Ojca Świętego niespodzianką w  postaci utworu muzycznego zrodził się we wrocławskiej kurii metropolitalnej. Jego skomponowanie zaproponowano Leszkowi Wisłockiemu, który bez wahania uznał, że jedyną osobą umiejącą napisać właściwy tekst będzie Andrzej Bartyński. Jego "muzykalne" pióro poznał bliżej w czasie współpracy nad "Pieśnią sprawiedliwości" - symfonią poświęconą pamięci ofiar stalinizmu.

- Gdy czytam jego teksty - mówi kompozytor - to mam wrażenie, że muzyka pisze się sama.

Słowa kantaty były gotowe pod koniec lutego 1997 r. Wiosną dotarły do dziesiątków wrocławskich chórów i setek chórzystów. Uczyli się ich na pamięć. Śpiewali na pierwszych próbach. Już wtedy zaczynały się podobać. Znajomi poety telefonowali i składali gratulacje. Po premierze zainteresowanie wzrosło. Teraz inni pątnicy i melomani proszą o publikacje na łamach prasy. Chcą poznać ten wdzięczny utwór, prostą melodię i jakoś wyjątkowo bliskie sercu słowa.

A- Zasiadając do pisania - mówi poeta - postanowiłem skupić się na tym, co osoba Ojca Świętego wnosi do skarbnicy uniwersalnych wartości wszystkich mieszkańców ziemskiego globu. Chciałem też uwzględnić sugestie Leszka Wisłockiego, który prosił, aby tłem dla wizerunku papieża było Podhale. Wybrałem najprostsze środki wyrazu - takie, które najgłębiej i najpowszechniej zakorzeniły się w ludzkiej świadomości. To dawało gwarancję, że kantata wzruszy i przemówi zarówno do filozofa, jak i każdego innego człowieka. W ten sposób powstała wizja Pasterza, przewodzącego swojej Owczarni.

W strofach Bartyńskiego pojawiają się obrazy i skojarzenia, przypominające góralską kolędę i wierszowane opowiastki Kornela Makuszyńskiego. Zarysowane prostym i mocnym konturem, są pełne ruchu i życia. Zaskakują skrótami myślowymi. Imponują niezwykłą wirtuozerią w operowaniu poetycką perspektywą i głębią. Powstała z ich inspiracji Kantata urzeka magią podhalańskiego muzykowania, o którym zwykło się mówić, że za jego sprawą nogi same ruszają do tańca. Nadto kompozytor wpisał do partytury górne C - najwyższe, z jakim chór może sobie poradzić. Wtajemniczeni powiadają, że w tym względzie Wisłocki był lepszy od Beethovena o całe pół tonu. Właśnie tutaj Poznańskie Słowiki okazały się niezastąpione.

Twórcy utworu - poeta i kompozytor - mogą być dumni z zaszczytu, jakim było skierowane do nich "Bóg zapłać" z ust Ojca Świętego. Podczas obecnej pielgrzymki nie mieli okazji uczestniczyć w przyjęciu u Jego Świątobliwości. Andrzej Bartyński miał natomiast szczęście wziąć udział w pierwszej audiencji generalnej Jana Pawła II, zorganizowanej wkrótce po konklawe w 1978 roku. Jest nie tylko literatem, ale także pieśniarzem, specjalizującym się w wokalistyce estradowej. Jego nauczycielką była Dunka Śleczkowska - primadonna opery lwowskiej, a potem wrocławskiej.

Jako pisarz debiutował w 1956 roku we Wrocławiu, na łamach "Życia Uniwersytetu". W rok później wydał pierwszy tom wierszy, zatytułowany "Dalekopisy". Przed kilkoma miesiącami, z okazji 40-lecia pracy twórczej, Oficyna Wydawnicza "Sudety" opublikowała jubileuszowy tom lwowskich retrospekcji poetyckich, zatytułowany "Wróć bo czereśnie". Do tej właśnie edycji okładkę o wyjątkowej urodzie i ekspresji zaprojektowała siostra poety - Halina Bartyńska-Korczak.

Wiersze Bartyńskiego ukazały się w ośmiu wydaniach książkowych - niemal wszystkie nakładem Ossolineum. Nadto jest autorem licznych esejów i publikacji, zamieszczanych w prasie literackiej. Był jednym z założycieli grupy poetyckiej "Dlaczego nie". W jego dawnym mieszkaniu przy Nowowiejskiej bywali: Jerzy Andrzejewski, Marek Hłasko, Stanisław Grochowiak, Zbyszek Cybulski i inni. Od kilku lat sprawuje funkcję prezesa wrocławskiego oddziału Związku Literatów Polskich.

Piotr Kuncewicz w "Leksykonie polskich pisarzy współczesnych" zauważa, że rysem charakterystycznym poezji Bartyńskiego, "upominającej się o ludzką dolę i los", jest malarskość i dźwięczność.

Bartyński od lat młodzieńczych jest związany z Polskim Związkiem Niewidomych. Pojawia się wszędzie tam, gdzie rodzą się inicjatywy kulturalne. Przewodniczył Krajowej Radzie Kultury Niewidomych. Jest współzałożycielem wrocławskiego Klubu Inteligencji Niewidomej RP.

Pochodnia wrzesień 1997