Dobry, przychylny prorok - Ireneusz Morawski

   

Miał Andrzej lat może 14, gdy poczuł powołanie do stanu poetów. Działo się to ponad 60 lat temu i z drogi tej nigdy nie zawrócił, a został nie tylko poetą, ale także pieśniarzem i animatorem kultury. Andrzej Bartyński, gdyż to o nim mowa, obchodzi w tym roku 75. urodziny;  fakt ten jest ważny dla bardzo wielu osób i środowisk.  

Patronat nad obchodami 75-lecia życia Andrzeja podjęła Rada Wrocławskiego Sejmiku Osób Niepełnosprawnych. Mnie poproszono o okazjonalny szkic o Andrzeju, ograniczając równocześnie moją wylewność do 6500 znaków, więc o jubilacie trzeba po prostu prawie hasłowo.

Urodził się w roku 1934, w rodzinie prof. Władysława Bartyńskiego we Lwowie. Mając lat 9, w więzieniu, w czasie przesłuchania przez gestapo, stracił wzrok, potem dwa lata szkoły dla niewidomych we Lwowie, następnie repatriacja do Wrocławia i w 1946 roku dalsza nauka w szkole podstawowej w zakładzie dla niewidomych (tak to wtedy nazywano) w Laskach koło Warszawy.

Tam opowiada się po stronie poezji. Układa wiersze, bo ich nie pisze. Andrzej wszystkie swoje wiersze najpierw nawet na długo zostawiał jedynie w pamięci, a pamięć zawsze miał fantastyczną. Zdarzyło się w Laskach, że wierszami Andrzeja zainteresował się Mikołaj Roztworowski - młody poeta i dziennikarz, który w kolejne niedziele przyjeżdżał z Warszawy specjalnie do Andrzeja, żeby czytać mu współczesnych poetów: Miłosza, Jastruna, Przybosia, Gałczyńskiego i innych. I uświadomił sobie Andrzej, że liryka odchodzi od rymowanej narracji, że nowa poezja to maksimum znaczeń przy minimum słów. I to były początki poety. Dalszy ciąg to skończenie w Laskach podstawówki - notabene z odznaczeniem, same bardzo dobre - i powrót do Wrocławia, gdzie podejmuje naukę w I LO przy ul. Poniatowskiego. Jest rok 1950 i w tym roku nawiązuje kontakt z Kołem Młodych Pisarzy przy ZLP,  oddział we Wrocławiu. Powoływano kiedyś takie koła, które były szkołą tworzenia radosnego socrealizmu. Andrzej nie poddaje się tej tendencji. W kwietniu roku 1951 ma w tym kole swój występ i wzbudza zachwyt, choć jest też i dezaprobata ze strony kilku socrealistów. Ale o interesującym poecie dowiaduje się Jerzy Putrament - wówczas ktoś bardzo ważny w literaturze i Związku Literatów i jest nawet tak, że towarzysz Jerzy pewnego dnia, z samego rana, odwiedza Andrzeja w jego mieszkaniu. To było więcej niż niesamowite!  

Wkrótce też Andrzej zostaje przedstawiony samemu Konstantemu Gałczyńskiemu, po jego wspaniałym występie na tzw. "Czwartku Literackim" we Wrocławiu.  

Następny ważny etap w życiu Andrzeja to studia na polonistyce, to odwilż października roku 1956, to głośne odrzucenie socrealistycznej twórczości, to przypływ tłumaczeń światowej literatury z zachodu, to biblioteki, kawiarnie, niekończące się dyskusje o poezji, to grzane wino z goździkami, to powstanie artystycznej grupy "Dlaczego Nie", której ideą przewodnią było "dlaczego nie czynić tego, na co się teraz ma chęć", której przywódcą staje się Andrzej niejako automatycznie, to wreszcie przepływający ciągle przez jego mieszkanie tłumek młodych artystów i wielka tolerancja mamy Antoniny, mamy Andrzeja, która z oddaniem tolerowała wnoszone na artystowskich butach błoto. Wówczas na występy, na wieczory autorskie członków grupy przychodziło i po 300 osób. Andrzej święcił triumfy, bo jego pełne wewnętrznej dynamiki wiersze były przez niego przekonująco recytowane. W tych wierszach jest ciągły ruch, przepływ kolorów, rzeczy, faktów i zdarzeń, a z obrazów codzienności wynika w końcu filozoficzne uogólnienie. Takie one są, te wiersze Andrzeja. Oczywiście do tego kręgu przystało wiele dziewczyn, ale dla opowieści o dziewczynach nie zabezpieczono tu miejsca.  

Andrzej staje się znanym i rozpoznawalnym wrocławianinem, ale sądzę, że gdyby mieszkał w Warszawie, byłby jednym z najbardziej cenionych poetów swojego pokolenia.

W roku 1957 wychodzi jego pierwszy tomik pt. "Dalekopisy", w 1960 tom następny i w roku 1961 Andrzej zostaje przyjęty do Związku Literatów Polskich. Od lat jest już prezesem tego Związku na Dolnym Śląsku i ciągle działa organizacyjnie. Kilka razy w roku organizuje "Czytanie Wierszy", które w tytule ma uzupełnienie zależne od pory roku - np. wiosenne, zimowe, a nade wszystko w Polanicy organizuje doroczne festiwale "Poeci bez Granic", gdzie spotykają się poeci polscy z ukraińskimi, czeskimi, niemieckimi i innymi, jeśli inni zapragną wziąć udział w tych spotkaniach. Dodajmy, że festiwale odbywają się w listopadzie, a już od stycznia Andrzej wraz z małżonką Krystyną podejmują działania organizacyjne, a zwłaszcza zdobywanie pieniędzy na ten cel. W spotkaniach biorą także udział poeci niepełnosprawni - w tym niewidomi. Kiedy trwał Europejski Rok Niepełnosprawnych, dofinansowanie przyszło też i z PFRON-u. Niestety "Rok" minął, niepełnosprawni dalej uczestniczą, lecz fundusz już ze wsparcia się wycofał.

Krystynę i Andrzeja Bartyńskich Polanica wyróżniła honorowym obywatelstwem. Można zauważyć, że Festiwale Polanickie są nawiązaniem do niegdysiejszych "Wiosen Kłodzkich", gdzie Andrzej był nagradzany pierwszymi nagrodami - w tym także przez jury pod przewodnictwem Juliana Przybosia, którego założenia i dokonania poetyckie znajdowały się na antypodach dokonań poezji Andrzeja.  

Do roku 2008 wydano 8 poetyckich tomów Andrzeja, a w roku 2001 trzytomowy zbiór jego wierszy pod wspólnym tytułem: "Taki Świat". Za wkład w rozwój kultury polskiej otrzymał Andrzej wiele nagród regionalnych, państwowych - w tym dwie nagrody Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za "nieoceniony wkład w kulturę polską i europejską", wiele odznaczeń, a nade wszystko Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Jubileusz 75-lecia niczego nie zamyka i nie kończy. Andrzej tworzy dalej i przygotowuje do wydania następny tom.  

Andrzej jest też pieśniarzem. Śpiewu zaczął się uczyć jeszcze w Laskach, potem naukę kontynuował we Wrocławiu, a potem występował w kraju i za granicą. Zwiedził spory kawałek Europy - Anglia, Niemcy, Szwecja, Czechy, Włochy, Związek Radziecki, Bułgaria, Rumunia i inne. Wiele razy po Polsce i za granicą wędrował z zespołem "Poeci na Estradzie" występując z programem artystycznym, z poezją i pieśnią.

Kto by chciał wiedzieć więcej o ocenach poetyckich dokonań Andrzeja Bartyńskiego, niech zajrzy do wstępu Jacka Kajtocha w tomie wierszy "Piętnaście dni w Dusznikach a Nasz Dom w Polanicy". Zauważmy, że za ten tom otrzymał Andrzej nagrodę im. ks. Twardowskiego z zaznaczeniem "za najciekawszy tom wierszy roku 2008". Przeczytajmy też esej Piotra Kuncewicza w trylogii "Taki Świat". Swoją wypowiedź Kuncewicz kończy krótką i znakomitą charakterystyką Andrzeja artysty i człowieka: "Wielki dorobek lwowsko-wrocławskiego poety, akceptującego świat, będący dla niego dogodnym miejscem i do flirtu, i do wypitki, skłania i do podziwu, i do zadumy: Bartyński jest w każdym calu pełnym człowiekiem, zawadiackim mężczyzną, dobrym, przychylnym każdemu     prorokiem i śpiewającym poetą".

Pochodnia wrzesień 2009