- 1 stycznia 1938 r. W Jedwabnem koło Łomży

w jakim środowisku społecznym, - mieszanym ojciec imał się różnych prac. Mieliśmy też maleńkie gospodarstwo rolne 3,25 ha, ojciec dorabiał jako wozak, przed wojną mieliśmy własny sklep, po wojnie piwiarnię a głównie  ojciec wynajmował się do pracy z końmi.  

kiedy i  w jakich okolicznościach straciłeś  wzrok, - w wieku kilkunastu miesięcy na skutek poparzenia na jesieni 1939 r. Ale tylko częściowo, drugą część w 1946 na skutek leczenia a resztę stopniową do dzisiaj, proces nie został dokończony, ciągle trochę widzę, chociaż bardzo mało.  

dlaczego nie   wylądowałeś   szkole - wylądowałem w Laskach po skończeniu drugiej klasy szkoły podstawowej. Popłakałem się i nie chciałem zostać. Ojciec zobaczył dwóch chłopców, którzy nieśli wiadro gorącej kawy. Poza tym, ten brajl taki dziwny. Ojciec oświadczył, że do póki on żyje, ja nie będę tak się męczył.

. Kiedy i jak  trafiłeś  do  spółdzielni, W maju 1958 wszystko obrzydło mi dokumentnie i bez zgody rodziców wybrałem się w świat szukać szczęścia. W radiu usłyszałem, że niewidomi pracują, że jest jakiś związek niewidomych, ale to była komunistyczna propaganda. Ponieważ mi wszystko zbrzydło, postanowiłem to sprawdzić - Warszawa, PCK, ZG PZN, Białystok, Stroiński, warunek, że mam się uczyć i spółdzielnia.

  Kiedy skończyłeś  szkołę podstawową, i średnią, jak  trafiłeś do Krakowa na studia, 15 maja 1958 rozpocząłem pracę w białostockiej spółdzielni, ale że zobowiązałem się, że będę się uczył, poszedłem na kurs brajla, który trwał od października poprzedniego roku, ukończyłem go w czerwcu, pod koniec czerwca wynająłem lektorkę i zacząłem przerabiać materiał klasy piątej szkoły  podstawowej. W lipcu i i w sierpniu przerobiłem w ten sposób klasę piątą i szóstą, zdałem egzaminy ze wszystkich przedmiotów w zakresie tych klas. We wrześniu rozpocząłem naukę w klasie siódmej, ukończyłem ją w czerwcu 1959. W lipcu i w sierpniu przerobiłem materiał klasy ósmej, czyli pierwszej licealnej. Po wielkich perypetiach i dzięki chytremu zagraniu oraz pomocy Józefa Stroińskiego zostałem dopuszczony do egzaminów ze wszystkich przedmiotów klasy ósmej i od września rozpocząłem naukę w klasie dziewiątej w liceum dla pracujących. Klasę tę ukończyłem w czerwcu 1960 i po raz pierwszy pojechałem na wczasy do Muszyny. W 1961 r. Ukończyłem klasę dziewiątą. Cały czas pracowałem w spółdzielni.  od września poszedłem do szkoły masażu w Krakowie. Tam jednocześnie, też z przeszkodami, rozpocząłem naukę w klasie jedenastej liceum korespondencyjnego w Krakowie. Ukończyłem je w czerwcu 1962 masaż też. W październiku rozpocząłem studia na UJ w Krakowie kierunek psychologia. Od kwietnia do połowy lipca tego roku zdałem pół miliona egzaminów - kilkanaście w szkole masażu, kilkanaście dopuszczeniowych do matury, maturalne i wstępne na studia. Miałem tego szczerze dosyć. W lipcu, sierpniu i we wrześniu tego roku pracowałem jako masarzysta w Zakładach Przyrodoleczniczych Kraków-Mateczny-Swoszowice.

  gdzie mieszkałeś w Krakowie i z czego się utrzymywałeś,  Mieszkałem w internacie szkoły masażu a następnie w DS. „Żaczek”. Utrzymywałem się ze stypendium, oszczędności z pracy w białostockiej spółdzielni i pomocy rodzinie.

jaki kierunek obrałeś do studiowania i dlaczego - chciałem studiować ekonomię. Ruszczyc odradził mi. Twierdził, że pracy po tym kierunku nie znajdę. Wyglądało na to, że po żadnym kierunku pracy nie będzie. Uznałem więc, że psychologia będzie przynajmniej ciekawsza. Nawiasem mówiąc, przy każdym odwiedzeniu Białegostoku koledzy zapewniali mnie, że rezerwują dla mnie miejsce na szczotkarni.

,  kiedy i jak  trafiłeś na Śląsk .- A tu w sprawę wdał się Szyszko. Złożyłem podanie do ośrodka w Bydgoszczy i zostałem przyjęty. W Chorzowie mnie nie chcieli. Był to dobry powód, żeby starać się o przyjęcie właśnie w Chorzowie. Tak było w Białymstoku w liceum. Dyrektor Grochowski upar się, że nie przyjmie mnie do liceum, bo miał już dwóch niewidomych i ma dosyć, a ja tu chciałem jeszcze klasę ósmą przeskoczyć. Wystąpiłem więc do kuratora Łojko z prośbą o dopuszczenia do egzaminów z zakresu klasy ósmej ze wskazaniem szkoły Grochowskiego. Dodam, że wcześniej w jego gabinecie, kiedy uzasadniałem, żeby mnie przyjął, spotkałem panią dyrektor innego liceum, które mieściło się w tym samym budynku. Posłuchała mojej dyskusji z panem Grochowskim i zaproponowała, żebym do niej złożył dokumenty. Ona mnie przyjmie. Pięknie podziękowałem i powiedziałem, że będę się uczył u pana dyrektora Grochowskiego. Na pytanie dlaczego, odpowiedziałem, że w jej szkole jest już jeden niewidomy, a tu nie ma żadnego.

Z panem Stroińskim do kuratora Łojko, dowiedziałem się tam, jakim wspaniałem człowiekiem jestem. Dowiedział się też pan kurator i zgodził się. W ten sposób pan dyrektor Grochowski nie miał już nic do powiedzenia i musiał zorganizować mi egzaminy z klasy ósmej. Powiem Ci, że były to jedyne egzaminy, których się bałem, ale je zdałem

Teraz powtórzyła się sprawa z Chorzowem. Poza tym, Szyszko twierdził, że w Chorzowie jestem bardziej potrzebny. Wysmarował pismo do Ziętka, którego Ziętek i ja dowiedzieliśmy się, jak jestem wspaniały. Dodatkowo, w Krakowie wdałem się w protesty przeciwko biciu studentów przez Milicję, za co otrzymałem bardzo dobrą rekomendację Komitetu Uczelnianego PZPR UJ no i otrzymałem tę pracę w chorzowie. Poszliśmy do   

Jak wyglądała Twoja praca   zanim zostałeś  dyrektorem  chorzowskiego ośrodka, kiedy to nasstąpiło, pracę rozpocząłem we wrześniu 1967 i pracowałem przez dwa lata z kawałkiem jako psycholog. Następnie, Otto Tomasz i Zbigniew Kargol zostali odwołani. Dyrektorem został Wawrzyniec Cympulik, lekarz, lekoman a ja jego zastępcą do spraw pedagogicznych. Był to rok 1969, a może początek 1970. Od razu ja kierowałem zakładem, w takim zakresie, jaki był możliwy. Pana dyrektora nic nie interesowało, albo interesowało to, o czym nie warto pisać. Nie pamiętam dat i nie chce mi się szukać, chyba w 1971 pan dyrektor popełnił samobujstwo a ja zostałem dyrektorem.

kiedy zawarłeś związek małżeński, gdzie mieszkałeś,   najpierw mieszkałem w wynajętym pokoju, następnie otrzymałem z przydziału pokoik 10 metrów kwadratowych i tam zamieszkałem. Związek małżeński zawarłem w dniu 20 lutego 1971 r. Żona też miała pokój, większy od mojego. Byłem członkiem spółdzielni mieszkaniowej i otrzymałem już przyzwoite mieszkanie.

którzy z ludzi na Śląsku  byli Ci najbliżsi i dlaczego. - najlepiej współpracowało się mi z nauczycielami w Zakładzie i prostymi ludźmi, dobrze z Bańskim i Wódeckim, z Bogusem i paroma innymi. Główna ówczesna postać tego regionu nie odpowiadała mi - pedanteria, samochwalstwo, przewrażliwienie, wielkie sukcesy obracane na wszystkie sposoby, do obrzydzenia.  

jak doszło do tego, że napisałeś  racę doktorską, jakim zagadnieniom była poświęcona,   jak dawałeś sobie radę z opanowaniem materiału  ,  jakimi technikami się posługiwałeś   w pracy  nad  doktoratem,  kiedy i gdzie  obroniłeś pracę  doktorską, - uznałem, że trzeba pokazać sobie coś więcej niż magister. Takich magistrów było już sporo. Musiałem udowodnić sobie, że stać mnie na coś więcej. Pracowałem przy pomocy lektorów. Nikomu nic nie mówiłem, prowadziłem badania i pisałem praca składała się z trzech części - jedna dotyczyła rehabilitacji prowadzonej w Chorzowie i jej rezultatów. Druga orzecznictwa inwalidzkiego - tu we współpracy z ZG PZN przeanalizowałem 1033 orzeczenia, które dostarczył mi PZN a trzecia regulacjom prawnym dotyczącym inwalidów czyli osób niepełnosprawnych. Z opanowaniem materiału nie było żadnego problemu. Pracowałem wówczas w chorzowskim okręgu. Mieliśmy tam gońca Sonie, o ile dobre pamiętam. Z nią wybrałem się na egzaminy. Powiedziała, że po raz pierwszy spotkała człowieka, który nie boi się egzaminów.

Jak już praca była napisana, zacząłem szukać promotora. Podjęła się tego docent Lucyna Fronckiewicz z Wydziału nNauk Politycznych i Dziennikarstwa UŚ. Był to październik 1979 a w sierpniu następnego roku było już po wszystkim

w którym roku przeprowadziłeś  się do Warszawy i dlaczego.   - w 1981 od 1 lipca. Tu w sprawę wdał się Mendruń. Jego zdaniem, byłem w Warszawie bardziej potrzebny niż na Śląsku, a mnie to odpowiadało, chociaż żałowałem ludzi Ślązaków.

Jakie funkcje  społeczne  pełniłeś w PZN,  Co w tej działalności  Ci  się nie podobało i dlaczego, a co Cię cieszyło i dawało satysfakcję i zadowolenie. - byłem opiekunem koła w Dąbrowie Białostockiej, Członkiem Okręgowego Sądu koleżeńskiego a następnie członkiem prezydium okręgu chorzowskiego, członkiem prezydium ZG w latach 1977-1981 a może dwa, skarbnikiem ZG w latach 1998-2004 tj do marca. Po drodze jeszcze przewodniczącym komisji rewizyjnej koła Żoliborz i członkiem okręgowej komisji rewizyjnej warszawskiego okręgu PZN. Wnerwia mnie zawsze gadulstwo, układy koleżeńskie, które górują nad interesem ogólnym, którym musiałem również ulegać, prywata, bezmyślność i chęć gromadzenia funkcji społecznych. Cieszyło mnie wprowadzanie nowych rozwiązań, nowych sposobów rehabilitacji w chorzowskim zakładzie, nowy sposobów organizowania szkoleń rehabilitacyjnych w chorzowskim okręgu. Wprowadzanie bardziej sprawiedliwych regulacji przyznawania pomocy, zapomóg, sprzętu rehabilitacyjnego, lektoratów itp. - uzależnianie ich wysokości od stopnia niepełnosprawności, to z resztą kilka razy mi się udawało i związek kilka razy wycofywał się z tych rozwiązań przynajmniej częściową, i wreszcie uratowanie Związku po madziowym cudzie.

 

Co  dla Ciebie, jako  niewidomego  i jako  człowieka jest  życiu najważniejsze,  co cenisz u siebie i u innych ludzi najbardziej,  i  dlaczego

 - wysoko  cenię rzetelność w działaniu, lojalność, uczciwość, bezinteresowność, autentyczne zaangażowanie na rzecz niewidomych. Nie wymaga to uzasadnienia.

Na razie wystarczy. Możesz już pisać. Resztę może później.

Jakie napisałeś  prace tyflologiczne i jaki jest do nich dostęp .  

  Masz naturę aktywną, Co więc zamierzasz robić , gdy przestaniesz  redagować  biuletyn.  

Powiedz także kilka słów o swej rodzinie,  

 Jeśli  odpowiedź na moje pytania  znajduje się w jakichś Twoich publikacjach, możesz  ich fragmenty   mi przysłać.    

d2Jakie napisałeś  prace tyflologiczne i jaki jest do nich dostęp . - Wydawnictwo książkowe tylko jedno - O naszych sprawach pomyślmy i porozmawiajmy. Znajduje się w naszej bibliotece, w tym również w zapisie cyfrowym, ale nie wiem, czy nagrana, czy inaczej. Artykułów napisałem setki. Nie sposób wymieniać to wszystko. Znajdują się w „Pochodni”, w „Biuletynie Informacyjnym” wydawanym przez PZN, w „Biuletynie Informacyjnym Trakt”, w „Życiu naprzeciw” oraz w książkach i czasopismach bardziej fachowych. Opracowałem też kilka ekspertyz na zamówienie różnych instytucji.  

  Masz naturę aktywną, Co więc zamierzasz robić , gdy przestaniesz  redagować  biuletyn.  - Nie mam pojęcia. Będę czytał, spacerował, wyjeżdżał na turnusy, może uda się czasami w szachy pograć. Radio, prasa, internet - to też interesujące zajęcia. Jak na razie, nie zamierzam się już w nic angażować i mam nadzieję, że to się nie zmieni.  

Powiedz także kilka słów o swej rodzinie, - wychowaliśmy dwie córki i syna. Córki skończyły studia ekonomiczne, syn jest lekarzem. Jedna córa chodzi luzem, jedna we wrześniu wyszła zamąż, a syn ma żonę i dwoje dzieci Dominikę i Mateusza.  

 Jeśli  odpowiedź na moje pytania  znajduje się w jakichś Twoich publikacjach, możesz  ich fragmenty   mi przysłać. Może i znajduje się. Może znajdę jakiś kawałek.    

Staszku, wiem, że  to czego chcę od Ciebie, zabierze Ci nieco czasu, ale  moja opowieść o  Twoim życiu musi być  rzetelna, uczciwa i w  miarę ciekawa.      

Kłaniam się.

Stanisław K.